Nie zapomnę jednej z początkowych sesji z moją terapeutką, która przed moimi wywodami powiedziała: „Przed rozmową z Panią przyszły do mnie takie słowa, które chciałabym Pani przekazać: Kochaj siebie. Troszcz się o siebie. Traktuj się z czułością.” Rozczuliłam się wtedy bardzo… Wzruszyłam. Popłakałam. Bo to jest to, czego wszyscy potrzebujemy i czego większości z nas brakuje. Ukochania siebie. Utulenia. Tak prawdziwie. Nie na chwilę, ale trwale. Coś poruszyło moje serca. Od tej pory nic nie było już takie samo…
Przed decyzją o terapii wielokrotnie myślałam, że troszczę się o siebie i powtarzałam jak mantry słowa: „Chwytaj dzień”, „Żyj tu i teraz”, „Ok, od dzisiaj będę szczęśliwa”, ale to zwyczajnie nie działało. No dobra działało, ale na chwilę a później znowu pojawiały się te same lęki i niepokoje.
Nie raz czułam, że postępuję wbrew sobie. Wiedziałam, że jestem zbyt uległa, że zgadzam się na rzeczy, na które tak naprawdę nie chcę się zgadzać i na które nie mam ochoty. Że w moim sercu gości jakiś niezdefiniowany niepokój. Że mam tendencję do bycia ofiarą. Że trudno mi stawiać granice. Że daję sobą łatwo manipulować. Że jestem uzależniona od innych ludzi. Że muszę ciągle komuś coś udowadniać. To nie brzmi dobrze, prawda? A to nie koniec tej wyliczanki… Mogłabym wymieniać i wymieniać.
Co ważne, dziś czytając te słowa nie patrzę na siebie jako na osobę słabą i beznadziejną. Wiem, że to nie w pełni moja wina, że tak się czułam. Ani moja. Ani nikogo innego. Moi rodzice wychowując mnie oraz moich braci nie mieli wiedzy o RODZICIELSTWIE BLISKOŚCI oraz o tym jak radzić sobie z trudnymi emocjami.. Sami nie byli wychowywani w takim duchu. Ich też nikt tego nie nauczył. Co nie zmienia faktu, że są cudownymi, troszczącymi się o nas i o innych ludzi osobami.
Ważna sprawa. Nie cierpię na depresję, nie mam zaburzeń osobowości ani innych chorób, czy zaburzeń psychicznych. Jednocześnie decyzja o terapii nie była podjęta pod wpływem chwili. Zainspirowała mnie do niej jedna z moich przyjaciółek. Po urodzeniu Jaśminki czułam, że coś ze mną nie gra. Że w zasadzie nie wiem, co czuje. Czy to co odczuwam to złość, smutek czy frustracja? A może zmęczenie? Pogubiłam się w swoich uczuciach i emocjach. Zaczęłam się zastanawiać jak mam wychować dziecko na pewnego i akceptującego siebie człowieka, skoro sama siebie nie lubię? Nie wiedziałam kim jestem. Zastanawiałam się, ile Mart jest we mnie. I którą Martą jestem naprawdę.
Przed terapią zaczęłam słuchać filmów Kingi z Planety Serca. Sięgnęłam po książkę „Powrót do wewnętrznego domu, czyli jak odzyskać i otoczyć opieką swoje wewnętrzne dziecko”. Na jednej ze stron znajdował się kwestionariusz skrzywdzonego dziecka. Poniżej podaję pytania testu nr A dotyczącego TOŻSAMOŚCI. Dodatkowo w książce znajduje się jeszcze test B odnoszący się POTRZEB PODSTAWOWYCH oraz test C obejmujący POSTAWY SPOŁECZNE. W ankiecie A miałam 5/20 pkt. Jeżeli i Ty odpowiedziałaś twierdząco na dziesięć lub więcej pytań, to po pierwsze – nie powód, żeby się załamywać, ale bodziec by… wziąć swoje życie we własne ręce. I mądrze nim pokierować. Czy to nie najlepsza inwestycja, jaką możesz sobie zafundować?
- Doświadczam niepokoju i lęki, ilekroć zamierzam ronić coś nowego.
- Staram się sprawiać na ludziach wrażenie miłej osoby, lecz nie mam własnej tożsamości.
- Jestem buntownikiem. Moim żywiołem są konflikty.
- Czuję w głębi, że coś ze mną nie jest w porządku.
- Jestem chomikiem. Trudno mi się pozbyć czegokolwiek.
- Czuję się nie w pełni mężczyzną/kobietą.
- Nie jestem pewny swojej tożsamości seksualnej.
- Mam poczucie winy, broniąc się; wolę ustępować innym.
- Mam kłopoty z zabraniem się do czegokolwiek.
- Mam kłopoty z dokończeniem rozpoczętej pracy.
- Rzadko miewam jakieś własne przemyślenia.
- Często robię sobie wyrzuty, że nie jestem taki, jaki powinienem być.
- Uważam siebie za strasznego grzesznika i boję się, że pójdę do piekła.
- Jestem nieprzejednanym perfekcjonistą.
- Czuję, że nigdy nie umiem sprostać wymaganiom; nigdy nic mi się nie udaje.
- Czuję, że tak naprawdę nie wiem, czego chcę.
- Zawsze chcę wszystko zdobyć za wszelką cenę.
- Sądzę, że liczę się tylko w sferze erotycznej. Boję się, że zostanę odrzucony lub opuszczony, jeśli nie okażę się dobrym kochankiem.
- Moje życie jest puste; często odczuwam przygnębienie.
- Naprawdę nie wiem kim jestem. Nie jestem pewny swoich wartości, nie wiem, co myśleć o różnych sprawach.
Tymczasem im bardziej dokształcam się w temacie mechanizmów sterujących naszym umysłem, podświadomością i świadomością i im dalej jestem w terapii, tym bardziej przekonują mnie słowa Beaty Pawlikowskiej z książki „Wyszłam z niemocy i depresji, Ty też możesz” o tym, że wiele z nas za kierownicą swojego życia ma… BOBASA! Szalenie spodobało mi się te stwierdzenie. Wyobraziłam sobie wściekłego oraz płaczącego Szefa Bobasa za kółkiem. A jak ów bobas może prowadzić i decydować o naszym życiu? Skoro sam jest mały, bezbronny i potrzebujący naszej uwagi i opieki.
BOBAS w książce Beaty Pawlikowskiej jest tożsamy ze skrzywdzonym wewnętrznym dzieckiem wg Bradshawa. W skrócie (jeżeli chcecie, żebym napisała osobny wpis o BOBASIE rządzącym naszym życiem, koniecznie dajcie znać!) chodzi o to, że większość (jeśli nie wszystkie) powracających do nas problemów ma związek z głębokimi zranieniami z okresu dzieciństwa. Być może jest tak, że w Twoim życiu ciągle ładujesz się w ten sam syf? A tym syfem mogą być wszelkie uzależnienia, objadanie się oraz różne inne formy ucieczek. To nie powód, by się pogrążać… Tylko zastanowi… Bo skoro wpadłaś na ten tekst to może znak, by się z tym w końcu zmierzyć?
Prawdopodobne kiedyś w Twoim dzieciństwie miała miejsce sytuacja, a być może był to ciąg powtarzanych przez Twoich opiekunów zachowań, które wzbudzały w Tobie określone emocje i uczucia. Nie były one wytłumaczone, zrozumiane, wysłuchane, nie zostały nazwane, więc to że teraz reagujesz histerią, ucieczką, czy wydawałoby się nieadekwatnym do sytuacji zachowaniem jest jak najbardziej w porządku. Twoja podświadomość zna tylko taki rodzaj rozwiązywania problemu. Jest w niej mnóstwo strachu przed odkryciem prawdy. A prawda jest taka, że możesz zacząć odczuwać spokój. CIĄGŁY spokój. Bez względu na to, co dzieje się w Twoim otoczeniu. Że możesz być szczęśliwa tu i teraz. To nie znaczy, że w Twoim życiu zabraknie emocji. Ale emocje przestaną być Tobą, a myśli przestaną sterować Twoim życiem. Podświadomość i fałszywe programy o zagrożeniu da się naprawić. Trzeba wgrać nowy system. Pomału… Krok po kroku.
Kochaj bliźniego swego jak siebie samego. A Ty jak kochasz siebie? Jesteś gotowa, by o siebie zawalczyć? Nie musisz od razu biec na terapię, ale może warto zaprzyjaźnić się z samą sobą i z tym co czujesz. A wszystko, co czujesz jest w porządku. I jest okay. Ty jesteś wspaniała. Wystarczająca. Taka jaka jesteś, a nie taka jaką chciałabyś być. Nawet totalnie pogubiona i rozbita. Nie jest łatwe tak o sobie myśleć. Wiem. Z własnego doświadczenia, ale przyszły do mnie teraz takie słowa z Pisma Świętego:
«Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię (…)»
Nawet jeśli nie wierzysz w Boga, to COŚ Cię stworzyło. Kompletną. Już w brzuchu mamy było wiadomo, jaka będziesz. Jedyna. Niepowtarzalna. Nawet w tej słabości, którą masz prawo czuć, jesteś cudem. Zasługujesz na to, by siebie pokochać, zadbać o siebie i się o siebie zatroszczyć.
Jedyne czego musisz chcieć to zmiany. Decyzja o zmianie wiąże się z innymi zmianami. Większymi lub mniejszymi. Ale zapewniam Cię, że to jest TA droga. Najwłaściwsza. To droga, podczas której będziesz się uczyła jak się o siebie zatroszczyć i otoczyć miłością, a nie szukać uwagi i akceptacji (jak rozpaczliwie płaczące dziecko) u wszystkich i we wszystkim, tylko nie w źródle, którym jesteś Ty.
Popatrz na siebie w lustrze. I zastanów się, czy znasz tą osobę, którą widzisz? Czy widzisz w sobie piękno? Znowu się wzruszam, bo dla mnie to nie skończony proces przemiany… Będę w tym procesie już zawsze. Jak zaczniesz się do siebie zbliżać, zrozumiesz że to jest właśnie to czego potrzebowałaś całe życie. Siebie.
W najbliższych wpisach opowiem Ci o korzyściach tej zmiany oraz poruszę inne istotne wątki. Zachęcam Cię również do pytań. Jestem otwarta i z niezwykłą przyjemnością podzielę się swoim doświadczeniem.